Hehe, kiedy ja byłem w Waszym wieku, to też zastanawiałem się, co kto powiei itp. Generalnie moi rodzice nie mieli wiele do powiedzenia, bo jak chciałem zrobić sobie kolczyk, czy dziarę, to po prostu robiłem i tyle. Potem musieli z tym żyć. Faktycznie, nosiłem masę żelastwa w uszach i innych częściach ciała, włosy miałem w kolorze dna piekieł, na szyi też mi coś dzwoniło, egipskie symbole politeistyczne albo jakieś inne... W liceum nigdy nie miałem kłopotu z ludźmi, chociaż byłem jedynym 'mroczniakiem' w klasie. Ja chodziłem do takiej szkoły, gdzie wszyscy raczej trzymali się razem (zapewne to kwestia stolicy), tak więc na przerwach za budynkiem paliliśmy papierosy z dresiarstwem, metalami i nawet skinheadami - subkultura subkulturą, ale jak ktoś był 'w porządku', to zawiązywały się przyjaźnie i nie było ważne jak ktoś wygląda...
Prawda jest taka, że później czas, ogólnie przyjęte normy społeczne itp weryfikują nieco nasze upodobonia. Tatuaże mam w miejscach, gdzie ich nie widać, ludzie często na rozmowach kwalifikacyjnych patrzyli ma na podziurkowane ucho (nie mogłem nosić kolczyków w pracy) i tak dalej. No cóż, grunt, że kiedy wychodzisz poza miejsce pracy, zaczynasz swoje prywatne życie, wkładasz glany, odsłaniasz dziary, zakładasz kolczyki, w samochodzie wrzucasz płytkę MotorHead i zapierdzielasz na konwent fantasy robić pokazy szermierki
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Też mi się podoba opis fromabove
Offline
I typowe dla forum już...
POLAĆ MU!
Offline
Samowystarczalny facet:D
Offline
Dusza
Rok temu chciałem pofarbować włosy na czarny kolor lub siwy, to rodzice od razu mi się sprzeciwili.
Zwłaszcza matka mówiła, że do czarnych musiałbym być opalony, bo nie wyglądałoby to ładnie wizualnie.
Skończyło się na srebrnych pasemkach, bo nie chceli się zgodzić... nie było źle, lecz nie byłem zbyt usatysfakcjonowany. W tym roku robię całe na siwo i tak Bowiem czuję się młody ciałem, a stary umysłem.
Offline
Darc Duven napisał:
Zwłaszcza matka mówiła, że do czarnych musiałbym być opalony, bo nie wyglądałoby to ładnie wizualnie.
Moja to samo, a ja lubię przecież bladą cerę i przeciwieństwo - czarne włosy
Ja spróbuję moją namówić na całe czarne farbą
Offline
Ja raz w życiu miałam kolor wiśniowy na włosach blond. Ale stwierdziłam, ze więcej nie zamierzam się farbować, jak na razie, gdyż znajduj.ę piekno w swoim naturalnym wyglądzie. Ale tez mi się marzą srebrzyste włosy:) A co do rodziców- nasz świat fascynował mnie już od podstawówki, rodzice już dawno przyzwyczajeni, i jest mi cholernie miło, kiedy widzę, że w pewnym stopniu podoba się to mamie, na przykład namówiłam ją na noszenie długich sukni, zaczyna też słuchać Closterkellera i Artrosis;]
Ostatnio edytowany przez orkov (2012-08-02 21:00:30)
Offline
Gość
A ja mam ten komfort, że o ubrania się rodzinka nie czepia bo ... w 99% ich szafa jak moja składa się ze wszystkich odcieni czerni
O ozdoby też się nie czepiają bo jestem chorobliwie wybredna i staram się wybierać wszelkie dodatki, które posiadają szyk oraz smak, więc im to nie przeszkadza
Mojej mamie nie podoba się to, że lubię chodzić ubrana na czarno. Uważa, że to wygląda tak, choćbym szła na pogrzeb. Nawet trudno było ją przekonać na gorset, gdyż uznała mnie za osobę za młodą i "po ulicy się tak nie chodzi, bo nie jest to modne". Musiałam jej kilkakrotnie tłumaczyć, że nie uganiam się za modą. Nie podoba się jej również muzyka, której słucham. Powiedziała też, że ludzie będą się na mnie patrzeć jak na jakąś głupią idiotkę, gdy wyjdę w długiej, czarnej spódnicy na ulicę. Kiedy pokazałam jej jeden płaszcz na restyle to jej tłumaczenie było następujące - wygląda on staromodnie i ludzie będą myśleli, że mam go po babci. Na prawdę, już nie mam siły odpowiadać jej dalej, że moda mnie nie obchodzi, bo nie wydaje mi się żeby zrozumiała. Dlatego staram się cierpliwie czekać na osiemnastkę... ale prawda jest taka, że nie zamierzam się poddać i dalej będę jej przemawiać do rozsądku.
Offline
Moja matka zawsze mówiła, że długie spódnice, tak samo jak krótkie są dla mnie za poważne, gorsety tak samo. Czerń dla niej jest za smutna, gotycki makijaż zbyt wyzywający. Ale i tak postawiłam na swoim. Powiedziałam, że mam swój styl, staram się wyrażać siebie mimo, że ciężko znoszę krytykę z którą muszę się borykać. W sumie pomógł mi też mój psycholog. Wszystko mu (czy raczej jej) opowiedziałam, a ona porozmawiała z moją matką (w sumie to nie spytała mnie o zgodę), wszystko dokładnie wyjaśniła i to pomogło. Teraz stara się mnie wspierać mimo, że nadal często sprzeciwia się mocnemu podkreślaniu mojej subkultury.
Offline