Do wszystkich zainteresowanych:
zasuwamy na CP 2014, został tydzień, czas na ustalenia
Termin 17.07-20.07, czyli czwartek - niedziela. Od razu napiszę, że nie ma cholernej opcji, żebym pojawił się we czwartek. Za to skracam dzień pracy w piątek, zabieram rudą i lecimy do Bolkowa w piątek, na Moonspell zdążymy Gdyby ktoś był zainteresowany podwozem na trasie W-wa - Bolków, chętnie zabierzemy. Odrobinę zboczyć nie zaszkodzi Podobnie z odwozem w niedzielę... My stacjonujemy jakieś kilka km od zamku (niestety, wsio już było zapieprzone, a na namiot jakoś za staro się czuję ) Z tego co mi wiadomo, znajomych będzie sporo, myślę, że ekipa z f-um, możę być "significant". Raz na rok zdzierżymy się przez kilka dni irl
Podaję kontakt do siebie, celem ustawki dojazdowej / zobaczenia się na miejscu:
@: czyz.dominik@gmail.com
M: 792 411 383
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Varuka, to zobaczymy się Umówimy się dokładnie gdzie i kiedy
Offline
Dla zazdroszczącej Elsie:
Day one, piątek, godz. 17.00 - dojeżdżamy na miejsce. Zupełnie przypadkiem ownujemy hotel 4 km od Bolkowa, mimo iż mieliśmy wcześniej zaklepaną miejscówkę. Godzina na prysznic, przebiórki, makijaże, wio na miejsce. Żar z nieba, ale nic to. Ruda na smyczy, jej outfit krzepi, zapierdalamy pod górę, jako że samochód zaledwie pod kampingiem. Uff, uff, jesteśmy na rynku. Ludzi w chuj, wszyscy piją, jedzą lulki palą. Git. Zanim dotarliśmy na zamek spotkaliśmy, nie przymierzając, pierdyliard znajomych. Będzie się z kim bawić. Wymieniliśmy z XIII-tkami setki telefonów i zgrywamy się na miejscu. Jest! MOONSPELL!!! Bogowie śmierci i zniszczenia, co za koncert. Mega! Dziadki wciąż w formie... Ale nic to, o północy CP dopiero kwitnie, ruszamy pod Sorento. Pod klubem chyba pół dolnego śląska, ale twardo chlamy dalej. Ktos tańczy, ktoś rzyga, ktoś się napierdala, normalka JMXIII bada teren w mistycznych, niewidzialnych butach, Grav ratuje nieudany piercing, dzieje się dzieje. O świcie zjeżdżamy na kwaterę.
Day two, sobota:
Ósma rano, śniadanko, jeszcze jakoś żyjemy. Potem jakieś 5 godzin smażenia się w pokoju, połączone z chłodzeniem się prysznicem co 20-30min. XIII dzwonią, zapierdalamy na rynek Ludzi jeszcze więcej. Łapiemy się na miejscu, azymut - stoisko z góralską wódką. Jest moc. W międzyczasie policja robi awanturę , ja i kolega ratujemy pobitego człowieka, zza murów dochodzą do nas takty kawałków 69eyes. Bomba. Lecimy na zamek. Koncerty. Grav daje czadu, podrywa, ale pozostaję niewzruszony na jego wdzięki Mijają godziny. Lądujemy pod gotyckim paśnikiem, czyli okienkiem z zapiekankami, szama, lecim dalej. Nie wiadomo kiedy, znów świt. Ruda skrępowana, na masce samochodu dostaje baty, jest fun, witamy się ze słoneczkiem i ruszamy do hotelu.
Day three, niedziela:
Szybki myk na miasto pożegnać się i do samochodu. Chryste Panie, szklarnia. I tak 7 godzin = 500 km... Dojechali, żyją. Za rok powtórka, już są pomysły na outfity, już obiecane mityngi. Będzie jeszcze lepiej. A tymczasem, żyjemy Sabatonem w Grudziądzu, 30.08.2014
PS: Zdjęcia na fejsie i innych tajnych portalach. Te grzeczniejsze w sieci, na sprawozdaniach z CP
Ostatnio edytowany przez Varukowy (2014-07-26 12:01:08)
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Varuka, świetny opis xD Dobrze było się z Tobą w końcu zobaczyć
Offline
Teraz jestem zadowolona!wiedziałam,ze mogę na Ciebie liczyć Varuk:)
Offline
Wiem,pamiętam:)
Offline