Dusza
*Decyduje się obejrzec dokładniej zamek. Postanawia jednak znaleźc kogoś, kto dotrzyma mu w tym towarzystwa. Po przejściu kilku kroków, zauważa ładną, blądwłosą dziewczynę wyglądającą jak on podczas podróży statkiem. Przystaje i przygląda jej się w milczeniu.*
Ostatnio edytowany przez DarkHouse777 (2012-03-17 21:19:50)
Offline
*Słyszy jak kroki ustają. Kątem oka widzi jak ktoś stoi parę kroków od niej. Latarka skierowana na szczura zaczyna migać i po chwili gaśnie. Przełyka ślinę. Teraz to już w ogóle nic nie widzi. Stawia powoli i cicho kroki szukając rękoma jakiejś ściany i mając nadzieję, że ten ktoś jej nie usłyszy.*
Offline
* słysząc krzyk Diwy pobiegła na góre z kilkoma innymi osobami. Odzieliła się od grupy idąc w stronę pokoju, w którym dało się zauważyć strużkę światła. Powoli podchodzi do 2 osób w tym pomieszczeniu, nagle latarka dziewczyny gaśnie. Podchodzi żeby ją uspokoić ale po drodze potyka się o coś wielkiego. Nim wstanęła usłyszała łopot olbrzymich skrzydeł i głuche uderzenie w chwilę póżniej słychać krzyki oraz przerażający śmiech mężczyzny *
Offline
(Dobry wieczór. Jestem tu nowy i nie znam się na zwyczajach tu panujących, ale pomyślałem sobie, że po niemal dwóch latach poprzedni temat można chyba uznać już za przedawniony. Bardzo spodobał mi się jednak ten pomysł, a że w chatboxie kilka dni temu miła pani admin powiedziała, żeby "rozruszać" forum, więc... Jeśli pozostał tu ktoś choć pół żywy będę zaszczycony jeśli przyłączy się do tego wątku.)
...
Dłuższą chwilę zastanawiałem się nad tym jaki scenariusz mogę podsunąć i wymyśliłem. Jeśli nikt nie będzie dopytywał jak mogliśmy znaleźć się w takiej sytuacji to powinno być dobrze.
Wyobraźcie sobie... Wielką nekropolię. Kilometry kwadratowe terenu, na którym budynki mieszkalne i użytkowe mieszają się z nagrobkami, krzyżami i kapliczkami. Uschłe drzewa dodają mroku placom miejskim. Kruki przelatują chmarami nad rdzawymi dachami. Dzikie zwierzęta nie niepokojone od lat przez ludzi nieśmiało jeszcze przemierzają dawne ścieżki. Pomniki, mury i statuy wystawione na działanie wiatru, deszczu i śniegu zmurszały i skruszyły się. Ulic strzegą posągi bez twarzy. Niebo zawieszone jest w wiecznym zmroku. Słońce skryło się już za horyzontem pozostawiając tylko łunę. Gwiazdy i księżyc srebrzystym światłem dodają otuchy wszystkiemu co zostało żywe w tym miejscu. A cały ten świat zamknięty jest za murem. Nie wiadomo kto go zbudował i po co. Jest zrobiony z kamienia, wysoki, gruby i nieskazitelnie gładki, na blankach czasem pojawiają się światła, ale nie wiadomo skąd. Wyobraźcie sobie... Że obudziliśmy się tam pewnego razu. Każdy z osobna. Bez wiedzy o pozostałych. Co teraz?
Musimy wstać i sprawdzić w jakiej jesteśmy sytuacji. Czy samotność i nadmiar pustej przestrzeni pchnie nas odmęty szaleństwa na granicy którego i tak od dawna już balansujemy? Czy raczej stworzymy komunę i znajdziemy w tej sytuacji upragnioną wolność? Utraconą ojczyznę? A co jeśli nie jesteśmy tam do końca sami?
Offline
Wygnany
*tracę rozum i zwijam się w kłębek*
Ostatnio edytowany przez Kerelia (2015-02-15 12:45:07)
Offline
*wstaję z ziemi, oglądam pobliskie nagrobki, kieruję się w stronę najwyższej budowli jaką widzę, wieży strażniczej, uważnie nasłuchuję najlżejszych dźwięków*
Offline