Duszona przez nieznajomą Ruda zdołała wydyszeć:
- To jest złe! Złe do szpiku kości! Nie dam temu rady!
Offline
Gość
<ale ona ją puściła już , no ale dobra> Puszcza Rudą. "Co? Co jest tak złe że musisz drzeć mordę na cały las?" Była wkurzona. Miała inne plany niż droczenie się z jakąś wariatką. "Odpowiadaj..."
-Próbowałam to odnaleźć, odnaleźć, żeby Go pomścić... Ale to jest zbyt potężne....
Offline
Gość
Podirytowana zostawiła Rudą, od której już niczego się nie dowie... Lewitowała w stronę dziewczynki, poprawiając kaptur. "Kim jesteś i co tu robisz sama?"
Postanowiła, że zanim podejdzie do ludzi odprawi rytuał i przywoła dobre duchy, aby pozwoliły im ją zaakceptować. Jednak gdy rozstawiała świece niechcący przewróciła jedną. Zapalił się listek, potem gałąź i nim się zorientowała całe drzewo zajęło ogniem. Nie było lepszego sposobu na zwrócenie na siebie uwagi.
Offline
Gość
-Mamy gosci-powiedzial odwracajac glowe
Gość
Zamknęła oczy gdy usłyszała palące się liście (tak, tak bo to słychać ). "Zostań tu" szepnęła do dziewczynki a sama podnosząc się wysoko nad ziemią poleciała w tamtą stronę. Kiedy była wystarczająco blisko zauważyła postać z niebieskawymi włosami zbierającą świeczki do torby. Usłyszała z daleka głos jednego z członków Dark Avangers. "Może wreszcie zaczęliby działać, a nie tylko chodzić w kółko" mruknęła do siebie i podleciała wysoko aż do korony jednego z bliskich drzew. Usiadła na gałęzi.
Laetia odwróciła się w stronę lasu, dostrzegając smugi dymu...
-Pożar?...spodziewałam się raczej innego zachowania ze strony przeciwników...chyba że ma to odwrócić naszą uwagę... ...
-Sprawdźmy co dzieje się w miejscu pożaru- dodała po chwili- jednak nie całą ekipą...to może być zasadzka... ...podejmuję się sprawdzenia przyczyny tego zjawiska... ...przyda się jeszcze jedna osoba... kto idzie ze mną?
Ostatnio edytowany przez Ravenna (2011-12-02 20:26:29)
Offline
Ruda podążyła za postacią lewitującą w stronę czerwonych płomieni. Trzęsła się na całym ciele. Nie była strachliwa, o nie. Po prostu to co widziała przekroczyło granice rozsądku. Zobaczyła niebieskowłosą dziewczynę i własnym oczom nie wierzyła. Ona nie powinna już była żyć. Kolejna surrealistyczna zagadka.
Offline
Gość
Kali błagam, przed kolejnym postem napisz gdzie jesteś np. "a tym samym czasie w Houston" albo coś like this.
Przyglądałam sie niebieskowłosej z dużą ciekawością. "Co ona tu robi?". Nie mogłam odpowiedzieć sobie na to pytanie, więc obserwowałam dalej...
<chichocze nerwowo> Upss...nie chciałam zwracać tak Waszej uwagi, ale wyszło, jak wyszło. Może przywołamy moc wody i spróbujemy to ugasić? Pomożecie mi? Szkoda zwierzątek. <robi maślane oczka, pokazując swoje dołeczki w policzkach>
Offline
Gość
-Czy ja Ci wyglądam na kogoś kto się bawi woda? Kazdy radzi sobie sam.
-Hmm...dzięki. Poradzę sobie. <po kilku machnięciach i gestach las wygląda, jakby w ogóle nie było żadnego pożaru, niebieskowłosa otrzepuje ręce>
-Tak w ogóle, to jestem Deionarra.
Offline
Gość
-A ja nie- odszczeknął chamsko
Gość
Zleciała z gałęzi. Wylądowała zaraz obok istoty z tatuażem: "Miałeś gorszy dzień? Nie widzisz ze próbuje być przyjazna?" Zbliżyła swoją twarz do jego twarzy "Uwierz mi mój dzień też nie był najlepszy. Masz zamiar tak stać czy pomóc jej? W tym lesie nie tylko my zwróciliśmy uwagę na ogień..."