Czytać nauczyłam się, zanim poszłam do szkoły, liczyć nie potrafię dobrze do tej pory.
Ależ wiem, że jeśli nie skończyłabym szkoły, to nie miałabym szans na dobrą pracę. Tyle że chodzi tu tylko o papier i nic więcej. Szkoła nie nauczyła mnie niemalże niczego, co mogłoby mi się przydać w życiu i nie jestem na pewno wyjątkiem.
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Subtelna napisał:
A ogólnie rzecz ujmując - wszyscy, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa i uznają jego nauki to Chrześcijanie.
Moim zdaniem chrześcijanie to osoby uznające sobory do soboru nicejskiego i uznające 5 prawd protestantyzmu, ale ja tam się na tym nie znam Następne sobory były już coraz dalszym brnięciem w herezję. Ale to piszę ja z punktu widzenia byłej protestantki.
Offline
Johana_MarieXIII napisał:
Subtelna napisał:
A ogólnie rzecz ujmując - wszyscy, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa i uznają jego nauki to Chrześcijanie.
Moim zdaniem chrześcijanie to osoby uznające sobory do soboru nicejskiego i uznające 5 prawd protestantyzmu, ale ja tam się na tym nie znam
Następne sobory były już coraz dalszym brnięciem w herezję. Ale to piszę ja z punktu widzenia byłej protestantki.
Przykro mi, ale się mylisz. Jest dokładnie jak napisałam
Offline
Ja urodziłam, się w rodzinie katolickiej, chodzę do kościoła i na religię, ale nie lubię nazywać się katoliczką. Jestem chrześcijanką-to napewno!-ale nie utożsamiam się z żadnym wyznaniem. Swoją wiarę i zasady opieram tylko na Piśmie Świętym, a nie na KKK, tzw. tradycji, postanowieniach soborów i innych takich. Moja mama jest zagorzałą katoliczką i ostatnio między nami miała miejsce dość ostra dyskusja na temat odpustów. Moje zdanie ją dosłownie oburzyło, ale tata stanął w mojej obronie i razem wyjaśniliśmy mamie, że nie ma o nich słowa w Piśmie, a wręcz zaprzeczają mu! Od tamtej pory nikt z nas nie poruszył już tego tematu.
Offline
Katolicy mają zdolnosc psucia wszystkiego, czym sie zajmują - nikt tak cudownie nie popsuł chrzescijanstwa, jak katolicy
cemetery@vp.pl
Katolicy - bez wzgledu jakiej sa narodowosci - wiedze o tym, co dobre a co złe, czerpia z jednego zrodla -
z nauki spolecznej koscioła katolickiego, a zasady tejze i reguly ich przestrzegania dyktuje Watykan -
wykladnia tej nauki, we wszelkich jezykach swiata zawsze obdarzona jest na wstępie tylko jednym znakiem, slowem : "imprimatur" -
Katolicy - zawsze sa tacy sami, pomimo różnic w lokalnej tradycji obrzędow, kulturze, języku -
czynią i myslą tak samo -
na tym polega powszechnosc kosciola rzymsko-katolickiego / katolikos = powszechny /
Fragment tekstu do utworu Craft of the Wise Inkubus-Sukkubus
And in the heart of the dying Empire
Was born the Church of Rome
And they did rise, but they shall fall
And all their lies shall be seen as lies
And the world shall be free from the yoke of guilt
And they shall be no more...
a w tlumaczeniu Tomasza Beksinskiego...
" I tak, w sercu ginącego imperium narodził się Kościół Rzymski.
Wzrośli w siłę, lecz czeka ich upadek.
Wszyscy poznają się na ich kłamstwach,
a świat uwolni się od jarzma winy.
Przepadną raz na zawsze..."
http://www.youtube.com/watch?v=5pKa4dIGiwk
Ostatnio edytowany przez bernard (2013-03-30 11:23:50)
Offline
moje krytyczne nastawienie do katolikow i ich kosciola, bierze sie stad, ze, wedllug mnie, katolicyzm poprostu sie nie sprawdzil -
wobec czego, nie jest potrzebny -
jest jedynie kopalnia kulturowa dla badajacych kulturoznastwo i etnologie ludow chrzescijanskich -
dla wielu z posrod Polakow - katolicyzm to juz jest egzotyka, podobnie jak religia Majow
Religia pozwala uporzadkowac relacje : " czlowiek-Bog" oraz "spolecznosc ludzi - Bog" ,
albo inaczej
relacje : ja- spoleczenstwo , poprzez pryzmat zasad, ktore obowiazuja mnie w relacji ja-Bog
w tej roli katolicyzm nie pozwala budowac wspolczesnych spoleczenstw
poprostu jest niekompatybilny.
Chrzescijanstwo mialo swoj czas w historii ale obecnie samo jest juz historią...
i to byloby na tyle
Ostatnio edytowany przez bernard (2013-05-26 15:42:15)
Offline
Ja długo byłam zapaloną chrześcijanką. Latałam do kościoła prawie codziennie. Może to z tego powodu, że moja rodzina jest taka cholernie wierząca. W końcu jednak spotkałam się z pewnym księdzem, który uczył mnie religii... To w pewnym sensie mnie zmieniło. Nazwał moją najbardziej wierząca koleżankę satanistke, bo miała na sobie koszulkę G'N'R. Od tego czasu spotykałam się tylko z takimi nietolerancyjnymi, apodyktycznimi księżulami. Nienawidzę tego, że jak masz na sobie długą, czarną spódnicę, glany i mocny make-up, to już jesteś zła.
Osobiście uważam, że Boga nie potrzebuję, może kiedyś to się zmieni i nastąpi we mnie "cudowne zmartwychstanie w Chrystusie", ale myślę, że nieprędko. Interesowałam się satanizmem i nurtami new age. Nic jednak do mnie całkowicie nie przemówiło i obecnie jestem ateistką, co nie przeszkadza mi interesować się różnymi religiami.
Offline
Jeszcze jak ;|
Offline