Gość
-Slyszalem!!!
Nie czekając aż postać wyłoni się z karczmy Snorri powoli zamieniła się w mgłę. To samo stało się z nożem w drzwiach. Po chwili po córce Księżyca została tylko pęknięta deska i ślady stóp.
Mgła wypełniła obszar w okół fontanny, skupiła się w jednym miejscu i zamieniła się w białowłosą dziewczynę.
-Witam.- powiedziała jeszcze w ostatnich pasmach dymu.
Offline
Gość
-Tak myslalem ze to ty, bo gdzie w poludnie wychodzi mgla....ale ty sie przynajmniej nie spóźniasz....
Spec od zadawania męczących pytań i przepalania grzałek do e-petów
Nagle, zza drzewa wyłania się lekko naćpana Diva, widząc 2 towarzyszy siada koło fontanny, i opiera się łokciami o kolana, podpierając głowę
- Spóźniłam sięęę? <ziew>
Offline
Gość
Ladujac kolo siedzacej pod drzewem sylwetki, Allelujah zostawil w ziemi cztery spore wglebienia. Po kolei wyrwal z gruntu gwaltownymi ruchami kazda z konczyn.
"Ty durniu, powbijales nam syf pod paznokcie...!" wycedzil przez zeby Halleluja.
"Morda...!" zawarczal pod nosem Allelujah, i zwrocil sie do siedzacej "Talvi, spisz?"
Spec od zadawania męczących pytań i przepalania grzałek do e-petów
Spoglada na kolejnego przybysza, zaspanymi oczami, po czym wraca do gapienia sie na wode. Ciagle mysli o kolejnej dzialce.
Offline
von Prawdziwy GOthh
w mroku kniei , na galeezi wielkiego debu , ukryty pod ciezkim kapturem swojego wysluzonego plaszcza siedzi mrzczyzna.
slone krople lez bogow splywaja bo jego twarzy , podczas gdy przyglada sie zgromadzonym .
- myslisz ze poradza sobie ? - spytal blekitnooki , siezacego na jego ramieniu czarnego kruka
- nie wiem elthanielu- odrzekl ptak -znowu starasz sie wplywac na losy ludzi ?, Myslalem ze dales sobie z tym spokoj po ostatniej spektakularnej klapie
-tia Never - odrzekl zakapturzony mezczyzna - skad mialem wiedziec ze wezma te magiczne sztuczki za dzielo tego ich szatana czy jak go tam zwali , i bedzie mnei scigac cala wioska
- kra kra kra - zasmialo sie ptaszysko- nie przypominaj mi nawet tego, do tej pory mi jeszcze nie odrosly piora po miejscu gdzie strzala tego dryblasa przyorala mi grzbiet
- na drugi raz nie staraj sie rzucac czaru zastoju na 30 wscieklych wiesniakow- odpowiedzial ethaniel- albo jesli juz to przynajmnej przmien sie znowu w smoka, przynajmnej wtedy ludzie nie beda starali sie ciebie upiec na roznie
- no oczywiscie mosci rycerzu.. -rzekl nevermore- a nie pamietasz tego bajzlu ze swietym jezym ? nie dziekuje ..
wtem ktos idacy w poblizu zaalrmowal dwojke przyjaciol. cicha inwokacja , mroczny palladyn ukryl sie w mrokach , caly czas obserwujac, a jego ptasi kompan pradawny smok Neverhantahgaxorix aktualnie pod postacia kruka Nevermora szybowal nad polana, delikatnie pokrakujac . grupa mlodych podroznikow szykujacych sie do wyprawy nie zdawala sobie sprawy z obecnosci swojego mrocznego opiekuna .
Ostatnio edytowany przez marcudavidus (2011-05-07 10:41:10)
Offline
(chłopie piszesz tak,że nawet się tego nie chce czytać)
W pierwszej chwili wyrwana z zamyślenia spojrzała na przybysza jakby go pierwszy raz na oczy widziała.
- A to Ty.Witaj Allelujah.Nie,nie śpię...
Z uśmiechem podniosła zadek zakładając miecz na plecy.
Offline
Snorri uśmiechnęła się w charakterystyczny dla niej sposób i przeczesała wzrokiem plac. Było tam już sporo jej towarzyszy. Słońce grzało, więc dziewczyna wyczarowała coś na kształt chmury, by schronić się w cieniu.
Offline
Gość
"No, to dobrze ze nie spisz..." zaczal Allelujah, ale jego glos stal sie nagle wysoki, a twarz wykrzywila sie nienaturalnie.
"No i zwijaj sie, bo zwachalem szczura w szeregach, trza pod fontanne, deratyzacja..." dokonczyl Halleluja.
Nagle zlapal sie za glowe, i padl na kolana, wyjac dlugo i przerazliwie, az w koncu wstal jakby nigdy nic, patrzac juz normalnie, i normalnym glosem powiedzial:
"Sorki, znowu ten idiota wylazi nieproszony... to jak, idziemy?
Spojrzała na niego z przerażeniem
- Zaczynam się Ciebie...was...bać
Uśmiechnęła się do niego i westchnęła
- No idziemy,trzeba się pośpieszyć
Offline
Laetia biegnąc brukowaną uliczką mijała powtarzające się monotonnie kamienice... ...Czasem dostrzegała siedzących na schodach ludzi i bawiące się dzieci...Na schodach przy takiej właśnie nie odznaczającej się niczym szczególnym kamienicy siedział dobrze zbudowany mężczyzna...gdy znalazła się w jego pobliżu szybko zastąpił jej drogę...uśmiechając się dziwnie i patrząc jej w oczy...
-Jesteś stąd??-zapytał.
-Nie Twoja sprawa...złaź!!...
W odpowiedzi ścisnął jej rękę a ona jednym ruchem wyciągnęła sztylet...który przyłożyła mu do szyi...Mężczyzna puścił jej rękę...teraz to ona mocnym uściskiem trzymała jego ramię...lekko poprowadziła sztylet po jego szyi na której ukazała się stróżka krwi...
-Ciesz się że tym razem bardzo mi się śpieszy-szepnęła do niego...i pobiegła dalej...
Wreszcie dostrzegła zarys fontanny i kilku postaci w jej pobliżu...
-Witajcie...jestem...spóźniłam się bardzo??...Miałam po drodze...małą przeszkodę... ... ...
Offline
Gość
Zyjesz, wiec oznacza to ze sie nie spoznilas- powiedzialem
Popatrzyła tylko groźnie...po czym podeszła do fontanny ignorując wszystkich i zatapiając się w swoich przemyśleniach... ... ...Po chwili wróciła do towarzystwa...
-Za kogo Ty się do cholery uważasz?-wrzasnęła wbijając sobie paznokcie w dłonie-jestem Twoim zdaniem gorsza od wszystkich tu obecnych?!!...Nie masz prawa mi grozić!!!!!...
Offline
Gość
Spokojnie wstalem i podszedlem do niej.
-Ja? NIe wiem kim jestem...-szepnalem przepitym glosem- ja nie oceniam kto jest gorszy a kto lepszy...jak dla mnie czesc ludzi powinna zginac...utozsamiasz sie do nich? twoja sprawa...