Ja nie lubię sprzedawać ubrań, wolę donosić
Z resztą się przydadzą, gdy będzie okazja że lepiej będzie ubrać się "typowo", np. jakaś daleka ciotka przyjedzie, żeby się nie zdziwiła
Offline
Ja ewoluowałam w stronę mojego obecnego stylu gdzieś tak od 14stego roku życia, przechodząc przez "bluza jak worek, bojówki i glany" , przez heavy metal, przez "hardkorowy" gotyk aż do teraz, kiedy stanowię jakąś hybrydę opierającą się na baśniowości i lekkim gotyku. Czyli niekoniecznie biegam na wydział w gorsecie ze stalowymi fiszbinami i ustami umalowanymi na czarno, ale gotycką spódniczkę, glany (tylko nie latem ) czy jakąś czaszeczkę tu i tam, chętnie. Rzeczy związane ze "starymi" stylami zwykle zajeżdżałam na śmierć lub wyrastałam, jednak nastoletni człowiek bywa, że zmienia kształty od czasu do czasu.
W sumie nie ma tak, że mam w szafie ciuch TYLKO czarne i gotyckie. Wśród "normalnych" ubrań też jest pewna pula akceptowalnych przeze mnie rzeczy - głównie mówię o stylu mocno retro, czyli rzeczy pachnące XIX wiekiem - koronki, perły itp - często białe czy kremowe, a nie czarne. Całkiem nowoczesne ubrania też bywają strawne, ale muszą mieć oczywiście określoną, akceptowalną przeze mnie kolorystykę i krój (nic zbyt krzykliwego i nic zbyt prostego w kroju, bo kocham koronki, falbanki, przetarcia, zagięcia, łańcuszki i ten cały majdan). Moim zdaniem wręcz warto mieć w szafie coś bardziej uniwersalnego.
Offline
Gość
Cóż, nie było starego stylu, był kompletny brak stylistyki. Wymiana safy trwała powoli, więc graty zostały zdegradowane jako robocze kończąc jako czyściwo, co dobre poszło do kontenera na odzież. Pozostała chyba tylko ciemnoniebieska katana i jakaś kamizelka, bo czasem się przydają. W tej chwili jest tak, jak już ujęła przedmówczyni.
Salieria napisał:
W sumie nie ma tak, że mam w szafie ciuch TYLKO czarne i gotyckie. Wśród "normalnych" ubrań też jest pewna pula akceptowalnych przeze mnie rzeczy - głównie mówię o stylu mocno retro, czyli rzeczy pachnące XIX wiekiem
Wiadomo, że będzie to w moim wydaniu wyglądać inaczej, ale z tą samą ideą. Króluje oczywiście czerń, choć nie wszystko do końca gotyckie ale tworzące styl retro, gotyk wiktoriański w wersji lżejszej. Najlepszy zestaw mam na wyjazdy typu koncert itp.
Powiedzmy, że nim stałem się gothem, nie reprezentowałem innego stylu. Byłem zwykłym takim chłopakiem. Chodziłem do prywatnej szkoły sportowej, musiałem się więc prezentować. Najczęściej więc nosiłem czarne spodnie w kant, ewentualnie czarne dżinsy, do tego biała koszula, marynarka lub sweter. Eleganckie buty itd. W ciuchów tych wiele mi pozostało, garnitury mam nadal, z dżinsów też mie sporo zostało, tym bardziej, że nie miałem kiedy z tego wyrosnąć, bo przybył mi, aż centymetr wzrostu, od VI klasy podstawówki. Jak miałem wtedy 1,80 cm, tak mam teraz 1,81 cm. Ciuchy więc się ostały. Oczywiście, nie służą tak jak kiedyś, ale nadal mam je w szafie.
Offline
zostawiam dla kuzynek albo młodszego pokolenia.
Mam te rzeczy, tak strasznie mi szkoda niektórych. Ale to nie te czasy kiedy ubierałam marynarki, kolorowe rurki i inne takie takie.
Sprzedać? hmm, fajnie by było. Może coś powystawiam, co z tego wyjdzie nie wiem.
Offline
Ja po prostu to czego nie chcę daję mamie a ona przekazuje to jakiejś swojej znajomej która z kolei daje to różnym biednym rodziną ^^
Ale przed tym przekazywaniem przegląda je moja siostra (która ma 26 lat xD) ewentualnie bratowa
Offline
Spec od zadawania męczących pytań i przepalania grzałek do e-petów
Mam w chuj rzeczy w szafie teoretycznie starych i niepotrzebnych, ale zawsze coś można przerobić. Ostatnio na to fazuję.
Offline
Te stare, kolorowe ubranaka porozdawałam po córkach koleżanek mojej mamy. Miałam wtedy około... 12/13. Po trzech latach (czyli niedawno) przyszła faza: chcę mieć spokój z rodzicami, olać gotyk zostaję "normalna" przynajmniej do studiów. Wytrzymałam pół roku. Na szczęście nie wyrzuciłam, nie sprzedałam, nie oddałam moich ukochanych, mrocznych ciuszków, ale teraz moja szafa wygląda dziwnie: pół "na czasie", pół gotycko...
Offline
U mnie niewiele " normalnych" rzeczy zostało w szafie. Jak z czegoś wyrosłam to odziedziczyła to moja młodsza siostra.
Z tych co zostały korzystam np jak mam jakiś występ poza szkołą. Bo niestety śpiewam w zespole szkolnym i żeby istnienie zespołu się lepiej przyjęło śpiewamy najczęściej pop, co jest tragiczne samo w sobie. Więc dość dziwne by było, gdyby jakaś gotka wyszła na scenę śpiewając popową piosenkę.
Offline
Od piątej-szóstej klasy podstawówki ubieram się na czarno. Na początku to były po prostu zwykłe czarne ubrania, dopiero z czasem zaczęły wchodzić koronki, koszule z żabotami, sukienki z szerokimi rękawami, dekolty w łódkę, wszystkie gotyckie dodatki, zdobienia, krzyże i te sprawy. Nie miałam więc problemu ze starymi rzeczami, bo styl zmieniałam stopniowo, w okresie w którym jeszcze rosłam, więc i z ubrań wyrastałam. Wtedy martwiła się tym co z nimi zrobić mama.
Offline
Dusza
ja ubrania w których nie chodzę oddaje do kontenerów. na co dzień ubieram normalne czarne ubrania + glany jakaś biżuteria swe gotyckie rzeczy wykorzystuje np. na sesje zdięciowe
Offline
Dusza
Ciekawe moim zdaniem jest to, jak ludzie potrafia sie przerzucic z jednego stylu na drugi w ciagu jednego dnia. Fascynujace
Coz, ja odkad sama zaczelam decydowac o swoim ubiorze(czyli od podstawowki ) lubilam ciemne ubrania, wiec nic w sumie z nimi nie musialam robic, powyrastalam z nich i tyle. Mam tez kilka(nascie) kolorowych koszulek, bluz, etc. niektore nie pamietam nawet skad, wiekszosc jest stara. Nosze je po prostu po domu, na silownie, albo zeby pojechac do supermarketu po bulki na 10 minut i nie chce mi sie stroic albo wyciagac moich standardowych ubran(mam cos takiego ze nie lubie zakladac jednej bluzki 2 razy, mam opory. A prac cos po godzinie noszenia tez nie bardzo, wiec elegantsze ubrania nosze na codzien, a na chwilowe wyjscie takie lekko sprane dziadostwa
Offline