Jeśli chodzi ogółem to tak, dlaczego ludzie mieliby się męczyć? Jeśli chodzi o bliskich... jeśli widziałabym że mocno się męczy i sam o to prosi to wyraziłabym zgodę.
A jeśli chodzi o mnie to w temacie śmierć już napisałam że tylko ja sama mogę sobie odebrać życie.
Offline
Ja nie wiem sama. Jestem trochę na tak, bo skoro to wola chorego to nie będzie to zabójstwo. Sama wolałabym po prostu umrzeć niż się męczyć sparaliżowana czy coś... Z drugiej strony jako Katoliczka wierzę, że tylko Bóg daje i odbiera życie prawda?
Chociaż ostatnio ksiądz nam na religii powiedział, że Bóg nie chce śmierci człowieka, tylko Szatan, czym kompletnie zaburzył moją dotychczasową wizję dotyczącą śmierci i woli Boga O_o
Offline
Arisu napisał:
Chociaż ostatnio ksiądz nam na religii powiedział, że Bóg nie chce śmierci człowieka, tylko Szatan, czym kompletnie zaburzył moją dotychczasową wizję dotyczącą śmierci i woli Boga O_o
no skoro on tak mówi... ale jak ktoś zginie w wypadku czy coś to ludzie często mówią "Bóg tak chciał"... jako ateistka sądzę że to czysty przypadek, zbieg nieszczęśliwych okoliczności...
Offline
Przeklęty
Ja jestem za eutanazją. No sami powiedzcie co mają zrobić ludzie, którzy opiekują się po 30 lat osobą która jest tzw "warzywem"? To jest męka dla każdego.
Również jakby miała odejść moja bliska osoba i wiedziałabym, że będzie się przy tym potwornie męczyć to zrobiłabym wszystko żeby odeszła spokojnie i jak najmniej boleśnie. Miałam podobną sytuację całkiem niedawno, mojej babci odnowił się nowotwór ze strasznymi przerzutami. Miała zajętą całą jamę brzuszną, pęcherz i nerkę. Niestety rak już tak się wdał w jej organizm, że była za słaba na hospitalizowanie jednak jakbyśmy się uparły z mamą to mogłybyśmy oddać ją do szpitala. Jednak wtedy lekarz powiedział nam, że ona mogłaby wtedy umierać na raka nawet przez 3 miesiące, a dzięki temu, że ma zajęty przewód moczowy, niedługo przestanie się załatwiać i dojdzie do zatrucia organizmu. Moja mama walczyła sama ze sobą jednak zdecydowałyśmy się nie oddawać jej do szpitala. Zmarła po kilku dniach. można to nazwać, że zdecydowałyśmy się w ten sposób na eutanazję. Odeszła w mniejszym bólu i mniejszych męczarniach.
Offline
Sybilla, to raczej nie była eutanazja, w takim wypadku wszystkie hospicja można byłoby nazwać jedną wielką orgią eutanazji. A propos, oglądałam ostatnio na ćwiczeniach film nt. hospicjów, w którym odczytywane były fragmenty pamiętnika dziewięcioletniego chłopca chorego na białaczkę, umierał 2 lata, a rodzice przyjechali zabrać tylko jego ciało..straszne, straszne, dobijające, jak podli potrafią być ludzie. nie rozumiem tego, nie rozumiem ludzkiej mentalności.
Offline
Przeklęty
Ja również jestem za eutanazją. Jeśli chory tego chce, to dlaczego mamy odbierać szansę mniejszego bólu i cierpienia, i godnej śmierci. Gdybym sama znalazła się w takiej sytuacji to chciałabym umrzeć szybciej, zanim choroba zrobiła by ze mnie warzywo.
Offline
Przeklęty
Tak, ale przy takim ewenemencie musi się męczyć cała jego rodzina. Zajmować jak niemowlęciem i wydawać ciężkie pieniądze na leczenie i rehabilitacje, która i tak prawie nic nie daje. Już ze względu na cierpienie tej rodziny powinna być też dopuszczalna eutanazja.
Offline
Tak, a poza tym nie zawsze jest tak łatwo sklasyfikować czyjąś śmierć. Nigdy nie możemy być do końca pewni, jak było naprawde, czy to rzeczywiście przez jego głupotę i nieuwagę, czy zawinił ktoś inny... nieumyślnie można skazać na męczarnie kogoś, kto na nie nie zasługuje.
Ostatnio edytowany przez Loretta (2011-01-11 21:21:52)
Offline
Spec od zadawania męczących pytań i przepalania grzałek do e-petów
Oczywiście jestem za, nie wyobrażam sobie miesiącami cierpieć i żyć jak roślinka - był by to ból i dla mnie, i dla moich bliskich, bo musieliby codziennie przychodzić do szpitala i patrzeć na mnie, jak się męczę. Nie dałabym rady, oni też nie.
Offline
Gość
Zgadzam sie z Vermilionem, eutanazja powinna byc dopuszczalna tylko w ,,koncowych,, przypadkach. A jak on wspomnial, za glupote trzeba placic.
Wygnany
Ja uważam że eutanazja to dobry pomysł...Sama przeżyłam ledwo wypadek, z którego kolega leży do dziś i jest gorszy niż tzw."warzywko" a ma dopiero 25 lat. do końca życia jego rodzice będą męczyć i siebie i jego ale nie mogą Go odłączyć od aparatury. najdziwniejsze w tym wszystkim jest to że największy wpław na ta całą sprawę ma kościół(niech nikt się nie obraża bo nie o to chodzi) Chłopak niew jest ani ochrzczony(czy jakoś tak to się pisze) ani nie ma komunii nie wspominając o bierzmowaniu, no to jak dla mnie i z tego co pamiętam jeszcze z zajęć religii w podstawówce to nie należy do "wspólnoty kościoła"... więc po co trzymać go przy czymś co życiem nazwać nie można??
Offline
Wygnany
No wypadek nie z jego winy, bo gościu zasnął za kierownica...TIRA...
Offline
Dusza
Jestem przeciw.
Offline