ja tez narzekam na dość szerokie biodra. i mam wszędzie kości, bo mam jak wyżej wspomniałam szerokie kości i mało sadełka ;p
jak się schylę to mi cały kręgosłup "wyłazi", czym straszyłam koleżanki jak się przebierałyśmy na WF ;p
Offline
Fanatyczka XIII. Století
O, jeszcze jedno, co bym w sobie zmieniła: chciałabym być mniej płaczliwa (to się wiąże z tą nadmierną uczuciowością, o jakiej wcześniej pisałam), bo często i ze szczęścia, i ze smutku płaczę, albo jak coś wspominam, albo ze wzruszenia, jak widzę coś bardzo pięknego albo słyszę piękną muzykę, a nawet, jak mi się coś śni smutnego albo wzruszającego... A jak zdarza mi się zacząć płakać przy kimś, to wtedy jest panika ze strony mojego rozmówcy, no i ja się czuję dziwnie, że nie umiem żadnych uczuć ukrywać, bo najlżejsze poruszenie serca wywołuje u mnie gwałtowne reakcje.
Offline
Spec od zadawania męczących pytań i przepalania grzałek do e-petów
Hmmm.. mi się jeszcze nie zdarzyło płakać ze szczęścia. Nigdy...
Za to ze smutku jak najbardziej, i to niestety coraz częściej -,- czasami mam ochotę sama sobie przywalić i krzyknąć 'ogarnij się!' bo strasznie sama siebie denerwuje. No i w ogóle strasznie nerwowa...
Offline
A ja zauważyłam że stałam się dość bezuczuciowa. Już mi przyjaciółka ostatnio wygarnęła, że jestem egoistyczna i nic mnie nie obchodzi >.<
Offline
Pałam absolutna nienawiścią do tej części swojego ciała. Wszyscy usilnie wmawiają mi, że jest zwyczajny, ale mi przeszkadza, Nie jakoś specjalnnie, nie biegnę od razu do chirurga plastycznego, ale nie pałam sympatią do własnego...nosa!
Z charakteru...lubię się. Mogłabym mieć umiejętność panowania nad emocjami, której mi poskąpiono. Denerwuję się i uspokajam w tempie ekspresowym. Chwilę po wybuchu gniewu jestem wściekł na samą siebie, że nie potrafiłam się opanować...ale trudno. Generalnie nie jest ze mna źle
Offline
Przeklęty
Ja to jestem tak w sobie zakompleksiona, że najchętniej zmieniłabym wszystko... z wyjątkiem biustu ^^
Offline
Właśnie, Kuro ma rację Uważam, ze zamiast rozważać, zamartwiać sie kompleksami, lepiej z nimi walczyć. Zmiana fryzury, makijażu, czy chociażby odnalezienie nowego hobby wiele zmieni. Ja w sumie nie narzekam na życie, mam kilka bliskich osób, którym ufam na tyle, że pozwalają wypłynąć zaletom na zewnątrz, i zwrócić uwagę na to co w sobie muszę poprawić. W ten sposób, zamiast nieobiektywnie siebie oceniać, lepiej posłuchać innych, tych, na których ocenach i zdaniu nam zależy. Nie mam tu na myśli całkowicie się zmienić, na przykład, z gota czy metala, na technozjeba, ale raczej to, nad czym warto popracować. Ja na przykład pracuję nad słownictwem, staram się ograniczyć wulgaryzmy (xD) i nad punktualnością. O takie coś mi chodzi.
Offline
Ja do mojego wyglądu nic nie mam, naprawdę.
Jeśli chodzi o osobowość... kocham siebie, ale się nienawidzę. To skomplikowana relacja.
I znalazłam niezły sposób na opanowanie emocji - jak jestem bliska płaczu wbijam sobie mocno paznokcie w dłonie (czasem zostają ślady ;p) i nic. Nic po mnie nie widać. Ból mnie uspokaja.
Ostatnio edytowany przez Arisu (2011-01-10 21:07:53)
Offline
Przeklęty
Ja jestem tak strasznie nerwowa i porywcza, że wszystko jest w stanie mnie zdenerwować a bardzo ciężko jest mi się uspokoić. Przy swojej nerwowości i dużej ilości wypalanych papierosów dziennie za 3 lata będę miała zawał : D
Offline
Kurookami napisał:
Przejmowanie sie kompleksami to jak chustanie sie w fotelu bujanym - namachasz sie i namachasz, a najwyzej puscisz pawia (zapiszcie to).
A sam w sobie zmienilbym... Cialo... jest takie wadliwe tudziez pouszkadzane, ze lekarz razu pewnego, akurat po spirometrii, zapytal wprost jakim sposobem ja jeszcze zyje, bo parametry mam jak niswiezy nieboszczyk... Pomijajac to ze pyska mojego przestraszylby sie pewnie i Shrek XD
Pyska?! Otóż nie zgodzę się z Twoją wypowiedzią z racji tego, że Twój pyszczek jest zacny.
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Zgadzam się ze Scarlett co do tego, że "pyszczek Kuro jest zacny" xD
A ja bym w sobie zmieniła jeszcze jedną rzecz, o której chyba nie wspominałam: za dużo rzeczy gubię, to jest związane z moim oderwaniem od rzeczywistości, życia gdzieś tam w swoim świecie. I jeszcze jedna rzecz związana z tą samą cechą: często zamyślam się lub zagłębiam w marzeniach w najmniej spodziewanych nawet dla mnie momentach. Na przykład parę tyg. temu stałam sobie przy kasie w supermarkecie w kolejce, zaczęłam myśleć o czymś i nagle usłyszałam obok mnie głos mojego złego sumienia (tak nazywam mojego dawnego narzeczonego, z którym mimo, że się rozstaliśmy, dalej razem mieszkamy), ktory powiedział: "Ogarnij się!" i walnął mnie w ramię... W ogole czasami przydało się, żebym była bardziej przyziemna...
Offline
Gość
ej nie no powiem wam ze ten ,,pyszczek,, mnie rozjebał. znam go dłużej widzę go na co dzień i to co nosi na twarzy to pyszczek nie jest. Skoro chłopak ma taka samoocenę hukowa to nie można tego zmieniać tym bardziej jeśli przeczymy faktom xD ale to oczywiście kwestia gustu
Gość
Kuro jak tak mozesz mowic, wiesz co, uraziles mnie i oficjalnie zamykam sie w sobie xD A powracajac do tematu, ja bym w sobie zmienil siebie, bo czasami jestem zbyt arogancki i bezczelny wrecz i tak jak Kuro zmienilbym sobie pysk, bo z moim tylko z noca mi do twarzy
Gość
Nie zaczalem i nie bede emo deklu...ale...ma ktos zyletke moze..? nie no zartuje ,ale Kuro juz sie z toba nie napije bo mnie obrazasz
Gość
to ze ty spisz w szafie to nie znaczy ze ja placze po katach, a Ty pic nie umiesz xD