Fanatyczka XIII. Století
Mi tam zawsze ciepło, więc ja noszę po prostu cienkie czarne/czerwone/fioletowe bluzki z długimi rękawami (czasami jak mi odjebie to w paski) I długi, bordowy płaszcz ^^
Offline
Ja się jedynie przerzucam na dłuższe kiecki lub spodnie,przy spódnicach czasem zamieniam glany (mam strasznie rozjechane) na stare opinacze.Płaszczyk,opcjonalnie arafatka;) Nic szczególnego...
Offline
Ja koooooocham zimę! Wtedy mogę się normalnie ubrać. Mojej koronkowej sukienki ani razu nie włożyłam w te lato.
Zwykle ubieram po prostu czarne gacie i bluzkę + glany do szkoły, ale jak mam ochotę pokombinować, to czarne rajstopy, sukienkę albo spódniczkę, glany obowiązkowo (chociaż przydałyby mi się jakieś normalne zimowe buty) i mój świetny płaszcz zimowy (kurde kupiony w centrum chińskim za bodajże 150 zł, a jakość jak z normalnego sklepu. Zresztą to i tak wszystko to samo.) Czarny szalik i czapka też, po prostu mi się tak podoba jak ta wszechobecna czerń kontrastuje ze śniegiem (<3), moją bladą cerą i rudymi (no, już nie rudymi >.<) włosami.
Ostatnio edytowany przez Arisu (2011-08-25 11:19:50)
Offline
Fanatyczka XIII. Století
O, też noszę arafaty, szalików i czapek nie noszę od czasów, kiedy byłam małym dzieckiem, bo po pierwsze nie lubię w dotyku szalikowych materiałów, po drugie nie lubię wyglądu czapek i szalików, po trzecie ciągle je gubię, po czwarte do niczego mi kurde by nie pasowały. Jak już wspominałam gdzieś, noszę arafaty na szyi, jak jest zimno; jak pada, wiążę sobie arafatę na łbie, a jak mi zimno w dupę jak chodzę w zbyt cienkiej spódnicy to wiążę sobie na biodrach i jest git majonez. Na tą zimę jeżeli chodzi o buty będę miała platformy (tylko poluję na jakieś w miarę tanie), a zwykle nosiłam glany (nadal będę je czasami nosić, mimo, że mają zajebiście punkowy wygląd, czytaj: rozjebane są jak sam skurwysyn ), czasami nosiłam jakieś kozaki (ale pierdolę taki interes, bo kozaki rozjebują mi się po jednej zimie albo nawet jednej zimy nie wytrzymują, a glany noszę już osiem lat i jakoś żyją w miarę). Czasami noszę dwie spódnice naraz, żeby było cieplej. Ostatnia zima była kurewsko zimna nawet jak dla mnie, przynajmniej w Bydgoth, więc zdarzało się, że nosiłam kilka bluzek naraz, zakładałam rajstopy albo getry, podkolanówki, spodnie i dopiero na to spódnicę (szeroką, tak żeby nie było widać, że pod spodem mam spodnie, chociaż spodnie i tak by się nie odznaczały).
Rękawiczek nie noszę z tych samych powodów co szalików i czapek, tak jak przez cały rok noszę tylko satynowe rękawki na zmianę z rękawkami fishnet.
Ale zwykle nawet w zimie jest mi tak zimno, że ludzie nie ogarniają jak mnie widzą ubraną w środku zimy na przykład tak: rozpięty płaszcz, czarna bluzka z koronką odsłaniająca brzuch, krótka cienka czarna spódnica, podkolanówki i glany.
Kocham zimno, wiatr, lód, śnieg i nie lubię się od nich odgradzać ubraniem.
Offline
Ja wolę jesień, jeżeli chodzi o ubranie, bo kocham mój jesienny płaszczyk, który sięga mi do kolan i świetnie na mnie leży, chociaż jest w dość kontrowersyjnym kolorze, bo ma podszewkę pomarańczową, chociaż po zapięciu jej nie widać, ale nawet na rozpiętym nieźle wygląda, chociaż kolor mógłby być inny. Do tego glany, spódniczka, pod szyję moja ukochana chusta w róże(arafatki źle mi sie kojarzą), a zimą gruba chusta, którą nazywam 'moim kocem pod szyję'. Mam moje ukochane cieniutkie rękawiczki, które nosze i zimą i jesienią, obszyte koralikami i z wszytą różyczką. Za to nie wiem, co będę nosiła w zimie, bo jetsem strasnzym zmarzluchem.. Myślę o poszukaniu jakiegoś filcowego kapelusza zimowego, tylk oże na necie są albo bardzo drogie, od 200 zł w górę, albo brzydkie, więc wybiorę się na spacer po mieście za jakiś czas. No i mam problem z kurtką zimową, gdyż ubiegłoroczna mi się już zeszmaciła -.-
Offline
W jesień do spodni będę nosić skórzaną kurtkę, a do spódnic żakiet. Buty - sznurowane botki na obcasie. W zimę noszę czarny płaszcz do kolan, fason raczej prosty, ale świetnie leży chociaż w sumie to leżał, odkąd urósł mi biust płaszcz brzydko 'roztwiera' się w tym miejscu przez co cały wygląda na za mały o dwa rozmiary ._. chociaż poza biustem jest w dobrym rozmiarze... No cóż, mam nadzieję, że da się jakoś przeszyć guziki ;p Buty to te same botki, przynajmniej na mniej śnieżne dni - wtedy glany (wrr...) bo innych butów mi szkoda ^^ Muszę wreszcie w tym roku kupić jakieś ładne kozaki...
Aha, no i do tego czarny szalik i zwykłe czarne rękawiczki. Nienawidzę czapek
Offline
Fanatyczka XIII. Století
A, zapomniałam że co nakryć głowy to wyłamię się ze schematu dotychczasowego i będę czasami nosić kapelusz, bo weszłam w posiadanie czarnego filcowego kapelusza (który tak bardzo kojarzy mi się z Petrem Štěpánem z XIII. století, że grzechem byłoby nie nosić :3), tylko muszę kupić więcej bordowej wstążki i materiałową czerwoną różę na przystrojenie i będę nosić ^^
A na jesieni noszę ciemnozieloną skórzaną kurtkę (wydaje się czarna, tylko pod słońcem widać ciemnozielone refleksy). Też ma 100 lat (a dokładniej 8, ale nie czepiajmy się szczegółów ).
Offline
Na jesień noszę po trzy bluzy, bo nie mam jesiennej kurtki, ale jeśli uda mi się dorwać puchową zimową kurtke, to płaszczyk potraktuje jako jesienny, bo najcieplejszy to on jednak nie jest. Jestem okropnym zmarzluchem, ostatnio jak były te upały po 30'C, to jak siedziałam w cieniu trzęsłam się dosłownie z zimna. ^^ Czapkę nosze jeśli jest skrajnie na minusie, taką zwykłą, czarną, wełnianą. Szaliki od jesieni, zdecydowanie lubie, araszmatki jakoś tak z emo mi się kojarzą. Rękawiczki są be. Po za tym to noszę to co zwykle, tylko rajstopy zmieniam na grubsze, a bluzki na dłuższe. Chociaż jesień i zima to chyba te pory roku, w których paradoksalnie najczęściej wkładam spódnice.
Offline
Ja jesienią nosze glany, najczęściej dżinsy (zdarzają się jakieś spódnice) i ramoneskę. Na szyję zakładam afafatkę, albo potwornie niebieski szalik w panterkę co daje punkowy akcent (są całe w agrafkach).
Zimą nadal glany(jest mi w nich cieplej niż w kozakach, albo innych ocieplanych butach), szary, militarny płaszcz, czarną czapkę (taka beretopodobna, kojarzy mi się z hipsterami ;D ), rękawiczki, czarne albo w biało-czarne pasy i szalik czarny lub zielono-szary(pozostałość po obsesji HP, ma nawet herb Slytherinu)
Offline
Skąd wytrzasnęłaś taki szalik? *-* Ja też chcę, ale czerwono-złoty, zawsze byłam Gryffindor-team (w ogóle mam zamiar kiedyś zrobić cosplay Hermiony-san. Dobra, koniec offtopu).
Offline
Masakra, byłąm dzisiaj w lumpeksie, i dorwałam skórzany płaszcz za neicałe 6 zł, sięgający mi do połowy łydki:) Był jeszcze jeden, lateksowy, ale za długi na mnie. Ten skórzany będzie potrzebował trochę zmniejszenia, ale ogólnie jest boski:)
Offline