Moi rodzice nie są aż tacy źli pod tym względem. Z ojcem przeważnie nie rozmawiam, chyba że go o coś proszę (np. kasę, skręcenie jakichś półek) a mama na początku się strasznie denerwowała, ale teraz się już raczej pogodziła z moim stylem. Najgorzej jest z siostrą. Ciągle słyszę jakieś złośliwe komentarze, na temat nawet takich drobiazgów jak paznokcie. Czepia się, że są za długie, że czarne, a mama to podchwyci i potem słyszę to samo z jej strony. Na kolczyki (poza uszami) jak na razie nie mogę sobie pozwolić, o dziarach już nie mówiąc.
Offline
Moi rodziciele z kolei, byli w młodości hipisami, więc ich, a szczególnie matki, udziwnienia w wyglądzie nie dziwiły. Mało tego, nawet pochwala, szczególnie długie włosy, bo zawsze długowłosi faceci jej się podobali.XD Jej wsparcie miałem. Nawet jak się gdzieś ze mną wybierała, to zakładała co najmniej trampki, żeby aż tak nie odstawać wyglądem.XD Ogólnie popierała, bo sama się od zawsze wyróżniała.
Ojciec, nieco inaczej. Samego wyglądu nigdy nie krytykował, zwracał natomiast uwagę na niepraktyczność, w zakresie pracy i ogólnie przebywania w społeczeństwie. Na dłuższą jednak metę, jak się przekonał, że radzę sobie w życiu, pracować nie muszę itd, to przestał marudzić, ale dumny to on raczej ze mnie nigdy nie będzie.XD
Offline
Wygnany
U mnie nie najgorzej. Mama mi pozwala ubierać się na czarno i nosić pieszczochy, ale o obroże nawet nie pytam bo zaraz by wyskoczyła z tekstem: "Nie rób z siebie psa!" ale ogólnie jest tolerancyjna, czego bym sie po niej nie spodziewała.
Offline
Dusza
Mówią,że to tylko przez to,że mam głupi okres(guzik wiedzą o tym,czym jest Gotyk),że jestem jakaś opętana albo należę do jakiejś sekty. Myślą też,że chcę się zabić i mnie pilnują. Nasłuchali sie głupot w tych "inteligentnych" programikach:)
Na siłę wciskają mi kolorowe i dziwne rzeczy,ale chyba już się poddali i zauważyli w końcu,że nic z z tego:)
Ale boją się mnie wypuścić samą na ulicę...Na razie jeszcze żyję więc jest ok:D
Offline
Fallen... Moi mają dokładnie tak samo. Wymyślają jakieś sekty, mordercze i krwawe rytuały i te pe. Denerwuje mnie to, a jeszcze bardziej fakt, że nic, co mówię do nich nie dociera.
Offline
Ojciec mówi, że mam być jaki chcę póki mam dobrze w głowie, matka że te czaszki i kolor przywołują szatana i że rodzeństwo sprowadziłem na swoją drogę, że nie ma dla mnie Boga i zło mną kieruje : )
Ayumi - cytując moich "nie jedź na to CP, po co? do sekty cię wciągną, będziesz czarną mszę odprawiał, tak? zarażą cię jakimś syfem, po co ci to? jedź nad morze, też fajnie".
Offline
Dusza
No niestety większość rodziców tak ma. Są ze starszego pokolenia,gdzie ludzie bali się chodzić po zmroku. Po prostu boją się nieznanego,więc wszystko interpretują po swojemu i nie da im się przemówić do rozsądku,że jest inaczej niż myślą.
Zazdroszczę więc tym,którzy mają wyluzowanych rodziców,chociaż moi się zaczęli już oswajać,że
"takie czarne cuś" siedzi w ich chałupie:D
No ale mimo wszystko....zostaje jeszcze BABCIA...
Ostatnio edytowany przez TheFallenAngel (2013-04-29 10:53:45)
Offline
A u mnie dziadek to najbardziej wyluzowana osoba w całej rodzinie. Pomaga mi przerabiać ubrania, lubi moje glany i długie, czarne spódnice.
Z rodzicami jest gorzej... Tata czasem dziwnie na mnie spojrzy i nie lubi mojej muzyki, ale ją toleruje. Najgorsza jest matka. Boże, jak ona zacznie, że ja mam jakiś problem, że się nie uśmiecham, że odstraszam ludzi. Nie pozwala mi na żadne dodatki typu obroża czy nawe czarne krzyże. Twierdzi, że wyglądam jak z jakiejś sekty, albo co gorsza subkultury! Ogólnie to długie spódnice mogę nosić, ale nie do szkoły i ogólnie lepiej jak ona tego nie widzi. Muzyka jej się podoba póki nie nazwę jej rockiem lub metalem gotyckim, ona ma uczulenie na słowa goth, gotyk, gotycki, goci itp. Dla niej to to samo co stataniści. Paznokci nie mogę malować na czarno o makijarzu mocniejszym niż maskara i szminka (oczywiście jasna) nie ma mowy. Kolczyki tylko w uszach i tylko trzy. Co ja sobie wyobrażam? Jak ja potem znajdę pracę? Tatuaże tym bardziej.
Tak miałam jej dość, że na pół roku przestałam wyglądac jak gotka. Myślałam, że będzie spokój, ale zaczęło się co innego. Że jestem taka smutna, że mam depresję (ciężko nie mieć jak nie jest się sobą i trzeba ukrywać swoje prawdziwe ja). Wytłumaczyłam jej to. Na razie jest lepiej, ale na więcej oprócz glanów, pieszczoch, czarnych ciuchów mi nie pozwoli. Boże, jak ja chcę kolczyki... Czekam do osiemnastki.
A co do tych zakazanych dodatków to i tak je mam i i tak je noszę. Zakładam po prostu dopiero w szkole, albo tam gdzie idę, a ona mnie już nie widzi.
Offline
Mojej matce to raczej nie przeszkadza. Do puki nie mam kolczyków na twarzy mogę robić co chcę. Ostatnio nawet (co mnie bardzo zdziwiło) usłyszałam od niej że podoba jej się mój gorset. A poz tym do koloru włosów, kolczyków (byle nie na twarzy), glanów i moich ubrań nic nie ma. Może to dla tego że już zdążyła się przyzwyczaić albo po prostu już pogodziła się z faktem że jej córka nie jest do końca taka jak wszyscy.
Offline
Wygnany
Moi rodzice to akceptują, mama pomaga mi szukać takich mrocznych rzeczy w zwykłych sklepach, żebym nie wydawała fortuny. Nie wszystko mogę nosić, bo jestem według nich, ale ja też się z tym zgadzam, z młoda. Z glanami i czarnymi ciuchami nie mam problemów.
Offline
Moja rodzina zdążyła przyzwyczaić się do moich 'mhrocznych' ubrań Ciągle w sklepie proponują mi coś bardziej kolorowego, ale to zawsze kończy się ich poddaniem. ^^ A w ogóle ostatnio zauważyłam, że jasne kolory zwyczajnie do mnie nie pasują. ><
Offline
Moi rodzice? Pod tym względem (jak pod PRAWIE każdy innym) są cudowni. Tata olewa całkowicie jak się ubieram, gdy wystroję się w coś gotyckiego nawet nic nie mówi. Ot, reakcja taka sama jakbym ubrała coś kolorowego i zwyczajnego.
Z mamą sytuacja jest inna, bo jest zakochana w gotyckim stylu. Chociaż nie zawsze tak było, kiedyś, kilka a może trochę więcej niż kilka lat temu zobaczyła mojego kuzyna z koleżanką, która była gotką. No cóż, nie zareagowała niezwykle pozytywnie, stwierdziła tylko, że wygląda dziwnie, ale obyło się bez potępiania czy wyśmiewania. Ta dziewczyna w końcu przestała się tak ubierać, ale za to ja zaczęłam. Aż mi się łezka w oku kręci z sentymentu, jak wspominam kupowanie pierwszego gorsetu, w wyborze pomagała mi mama. Trochę była nieprzekonana do zakupów przez internet, bo "nigdy nie kupowałyśmy czegoś takiego, jak będzie za luźne?". Ale nie, okazało się, że rozmiarówka była ok i gorset pasował a moja mama była zachwycona, ja również. Był to zwyczajny plastik z restyle'a, ale na początek był dobry, mimo że fiszbiny się już odkształciły, bo często go używałam. Na dzień dzisiejszy jedna tylko wylazła, ale się nie złamała.
Mama często, jeśli zaoszczędzi jakieś pieniądze, to chętnie się dokłada, nie tylko do gorsetów, ale innych gotyckich rzeczy. Stwierdziła, że cieszy się, że jej córka nie jest jak "szara masa" tylko ubiera się tak, jak jej się podoba.
Teraz jestem na etapie przekonania jej, że sama w tym stylu wyglądałaby nieźle, muszę ją trochę przekonać i najwyżej skombinujemy jakieś ubrania w klimacie, które pasowałyby do niej. Zastanawiam się nad zabraniem ją na Castle Party, więc sami widzicie, że jest naprawdę spoko
Offline
Wygnany
Fryderyka napisał:
Zastanawiam się nad zabraniem ją na Castle Party, więc sami widzicie, że jest naprawdę spoko
Sama mam tak samo. Ktoś musi mnie zawieźć, a nie chcę chodzić sobie sama. Zostaje mam i tata
Offline